Tyle pokazuje termometr mojemu dziecku (mi zdecydowanie mniej, ale i tak czuję się jakby potrąciła mnie ciężarówka). W związku z chorobą siedzimy sobie w domku i się grzejemy. Niestety małe dziecko, kiedy jest chore, jest najbardziej absorbującym stworzeniem na ziemi. Dlatego mam małe przymusowe wakacje od tworzenia.
Tuż przed chorobą udało mi się dokończyć pewien odkładany już od dawna projekt, a mianowicie kolejny bucik :)
Czyż nie jest uroczy?
A w poniedziałek, idąc za ciosem, zrobiłam sobie różowy notesik, bo nie mogłam się oprzeć tym pięknym różowiutkim ćwiekom w krateczkę od Endiego.
Od Endiego mam też ten piękny niebielony papier my mind's eye.
Pozdrawiam was wszystkich cieplutko i do usłyszenia jutro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz