To co się ze mną działo w sobotę to było jakieś szaleństwo! Od rana tylko siedziałam i cięłam, przykładałam, kleiłam! Efektem tych moich zabiegów jest cały stosik prac, ale dzisiaj pokażę tylko część z nich.
Pierwszy twór to shadowbox. Komplecik 3 szt stworzony na bazie
szufladek tekturowych ze Scrapińca. Cięłam piękne karolowe papierki z kolekcji
Jasna Strona Życia, do tego tickety Tima Holtza,resztkowe kwiatki primy i różne inne drobiazgi wygrzebane w szafie.
Obficie spryskane glimmer mistem Marshmallow i ozdabiane sticklesami.
Następne powstały zakładki do książek w liczbie 5 szt i grandżowy LO (to następna transza WDSu). Po skończeniu skrapa, stwierdziłam, że godzina jeszcze młoda (12:20 rano) i nie ma co zwijać majdanu, więc zaczęłam ozdabiać okładki do przepiśnika. Niestety 2 godziny pracy poszło do kosza, bo nie wiedzieć czemu druga z okładek nie weszła do końca w gębę BIA i całość poleciała na śmietnik :( nic się nie dało zrecyklingować ... :( Na pocieszenie więc z resztek papieru z okładki przygotowałam karteczkę, ale jeszcze muszę ją dopieścić, i pokażę ją pewnie dopiero za tydzień.
Ale to jeszcze nie koniec! Było jeszcze wcześnie, nie miałam nic lepszego do roboty, więc zaczęłam sobie myśleć: "może coś na jakieś wyzwanie przygotować?". Nie miałam dostępu do komputera, ale akurat w piątek zajrzałam na Scrapujące Polki, żeby sprawdzić bieżące wyzwania i pamiętałam o wyzwaniu mixedmediowym na tag z cytatem. Dawno tagów nie robiłam, miałam fazę na media od samego rana, więc - robię!
Znalazłam cytat w "Imieniu Róży", który mi zapadł w pamięć. Znowu sięgnęłam po papier karolowy (nie widać, oj nie widać, że to on ;) ), dorzuciłam taśmę papierową w nutki, wycinanki ze Scrapińca, farbę akrylową z dabbera, gesso, tusze distress, distress stickles i glimmer misty. Ciut przesadziłam z gesso, wiem :(
Cytat brzmi: "Dzięki niech będą Bogu, że w owym czasie zyskałem od mojego mistrza pragnienie uczenia się i to poczucie prostej drogi, którego nie traci się nawet, kiedy ścieżka staje się kręta".
Do usłyszenia niedługo!