W tym roku nad blogiem wisi ewidentna klątwa. Albo nie mam czasu, albo siły na pisanie kolejnych postów. A czasem wolę zwyczajnie usiąść i popracować nad jedną ze swoich robótek zamiast pisać post, w którym nie za dużo jest do pokazania.
Ale dzisiaj do pokazania trochę jest, bo mam gotowy kolejny zestaw bombeczek :) Udało mi się zrobić jeden z zaległych hafcików dodatkowych, ale jak na złość bieżącego bałwanka mam mniej niż połowę...
I fraktal rośnie, chociaż wolniej niż początkowo zakładałam. To stara fotka z końca sierpnia, nowa mi się nie skopiowała na nowy komputer. Teraz ta strona jest już skończona i praktycznie kończę kolejną, tuż pod moją łowiczanką.
No i to co kradnie mi ostatnio sporo czasu to wirusy. Najpierw był okropny wirus, który zesłał na nas kolejno wysoką gorączkę, zaraz potem wszyscy w domu zaliczyliśmy wirusa jelitówki. A ja dodatkowo w międzyczasie złapałam wirusa chustowego ;) I ten jeden nie chce odpuścić i trzyma mnie w swoich szponach (nałogu, he he!). Powstał klasyczny Wirus z włóczki Papatya Cake przy użyciu szydełka nr 4. Wyszedł spory, bo ma ok 180x85 cm.
Potem była mała chusta Crazy octopus z grupy FB Chusty i szale razem dziergane zrobiona z włóczki Elian Kabaret szydełkiem nr 5
Ostatnia powstała Rachel z kokonka 3 nitkowego o długości 1000m szydełkiem nr 3. Z błędami, a jakże, bo coś mi ostatnio matematyka szwankuje ;) Odrobinę przedłużyłam, żeby zużyć całą nitkę i żeby przejście kolorów wyszło elegancko. Tutaj jeszcze zdjęcie w trakcie pracy, bo chusta jeszcze nie jest skończona - brakuje mi chwostów, za które zabieram się już ładne 3 tygodnie... Jeden jest już nawet nawinięty na kartonik, pozostaje tylko wszystko wykończyć :P
Kolejna chusta już się oczywiście dzierga, a kolejne 3 kokonki czekają w kolejce na wolne szydełko ;) Do tego regularnie pracuję nad fraktalem, dzielnie dziubię bombki, a nawet udaje mi się wygospodarować odrobinę czasu nad moja rewolucją robotów. No i praca i dom oczywiście, tak w międzyczasie.
Pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia (oby szybciej)!
Agnieszka