Bo haftuję! Tudzież czytam albo jestem podziębiona i smarczę ;)
To kwintesencja moich dni w ostatnich miesiącach. Mam nadzieję, że z nadejściem cieplejszych dni katar odejdzie w niepamięć na dobre i czas będę dzielić tylko między hafciki i książki.
A tymczasem oto moje spóźnione podsumowanie marca.
W książeczkach szału specjalnego nie było, ale udało się przeczytać kilka fajnych pozycji :)
Skończyłam zgodnie z planem stronę fraktala. I to w tydzień ;)
Popracowałam odrobinę nad moją wróżką i w dalszym ciągu pracuje nad dokończeniem wreszcie tej nieszczęsnej strony.
Pracowałam też nad moim robotem.
I śpiącą pięknością od Mirabilii. Nie pokazywałam tej robótki tutaj na blogu (chyba?), bo nie było okazji. W tym roku nie koncentruję na niej uwagi, myslę, że w przyszłym roku na poważnie do niej przysiądę.
A do tego poświęciłam sporo czasu różowej klatce. Zostało około 100 xxx i konturki. Może jeszcze przed świętami uda mi się skończyć jedną robótkę, kto wie.
Postanowiłam nie przystępować do haftu codziennego w tym kwartale. Myślę, że po zakończeniu tej strony wróżki zabiorę się na poważnie do fraktala. Wróżka zostanie pewnie wyciągnięta od czasu do czasu, żebym mogła odrobić pracę domową, ale priorytetem jest fraktal. Mam w końcu zaległości do nadrobienia ;)
Do usłyszenia niedługo!
1 komentarz:
Sześć książek w marcu? Podziwiam :-) Gdybym miała pozaczynanych tyle robótek, na bank żadnej bym nie skończyła.
Prześlij komentarz