Dziś doznałam nagłego natchnienia i chęci do zabawy według wytycznych art piaskownicy. Trzeba było pokazać zawartość swojej torebki, tak więc zapraszam do oglądania i komentowania zawartości :)
Jak widać poza standardowymi kluczami, portfelem i komórką w mojej torbie można znaleźć: błyszczyk, chusteczki, pendrive, słuchawki i mp3, kabelek do ładowania mp3, klips do dokumentów, marker, przybornik na igły i nożyczki (to ten metalowy piórnik, zawsze zabieram go ze sobą jak wychodzę z domu), wyszyty obrazek (szukam odpowiedniej ramki, może ktoś widział w jakimś sklepie za rozsądne pieniądze?), kordonek i koraliki (na wypadek gdybym nie miała ochoty krzyżykować w metrze mogę ćwiczyć frywolitki- igłę mam zawsze ze sobą w piórniczku ;) ), aktualnie wyszywany obrazek z kompletem mulin, stare paragony (w sezonie zbiór ten wzbogaca się o zużyte chusteczki) no i aparat z kabelkiem do komputera w pokrowcu (aparat rzecz jasna w użyciu).
Poza wymienionymi przedmiotami zdarza mi się jeszcze nosić: ubrania na zmianę dla dziecka (majtki, skarpetki i spodenki), książki (akurat skończyłam czytać drugi tom wojen świata wynurzonego i nie schowałam jeszcze następnej pozycji), zestawik scrapowy (wcześniej przyszykowana baza papier i dodatki, klej i nożyczki- sklejam to na przerwie w pracy ;) ), włóczka (alternatywa dla kordonka do frywolenia).
Z rzeczy dziwnych zdarza się jeszcze nosić kamyki zebrane przez dziecko na spacerach, liście, kwiatki, patyki, zabawki dziecięce.
A co wy nosicie w swoich torebkach?
4 komentarze:
Ja bym się chętnie pochwaliła, tylko wywalę paragony :D U mnie z rzeczy ciekawych jest np. kilka sztuk biżuterii, pudełko plastrów i herbata:D
jejku , ja sama nie wiem co w mojej torebce sie znajduje ....zawartość pewnie zajęłaby pól stołu :P Ale pomysł dobry - chyba zaraz zrobię w niej porządek :)
Ja zazwyczaj mam w torebce bałagan, ale taki, w którym tylko ja się odnajduje. Biada potencjalnemu złodziejowi! Oprócz podstawowych portfeli, komórek, słuchawek i kosmetyków (w tym grzebień, na który wszyscy grzebiący dziwnym trafem się nadziewają)nosze zazwyczaj tysiące karteczek ze sprawunkami - tymi codziennymi i tymi pasmanteryjnymi czyli tysiące numerów mulin, igieł, kanw. Znajdzie się również jakaś książka, zeszycik, długopisy i ołówki. Hmmm jak na to patrze to już wiem czemu nie lubie małych torebek :)
Co do frywolitek od wczoraj sama coś próbuje i bardzo mi się spodobało, choc początki są dośc koślawe ale powoli zaczyna wyłaniać się coś frywolitkowo podobnego :)
Przez długi czas torebkę zastępowałam maleńkim plecaczkiem, do którego mieściło się tylko to, co najbardziej potrzebne, czyli portfel, kalendarz, niezbędne dokumenty, telefon, opakowanie chusteczek higienicznych, pomadka, lusterko, grzebień, reklamówka. Po torebki sięgałam od wielkiego święta, w sytuacjach, gdy plecaczek nie pasował do stroju i okoliczności. I było tak do momentu, w którym podczas wsiadania do autobusu pozbawiono mnie portfela (sztuczny tłok i takie tam, dla oszałamiającej kwoty 10 - słownie: dziesięciu - złotych polskich). Od tamtej pory noszę torebki. Wielkość w zależności od potrzeb - w czasie studiów raczej duże (sama widziałaś), żeby jadąc na zajęcia oprócz podstawowego składu plecaczkowego zmieścić w nich notatki, półtoralitrową butelkę napoju i prowiant na cały dzień podróży lub wykładów, rolkę deficytowego w naszym Instytucie papieru toaletowego i takie tam. Czasem lądowały tam też różnego rodzaju zakupy, dwumetrowy przedłużacz i inne "skarby", bo po co reklamówke w ręku nieść, jak się do torebki zmieszczą? Teraz znowu rozmiar torebki zmniejszam tak, żeby oprócz tego, co zawsze przy sobie mieć muszę, zmieścić także kanapki i mały jogurt do pracy.
Prześlij komentarz