czwartek, 31 marca 2011

Pełen odlot!

A jak! Na odlotowe anielskie wyzwanie scrapowe organizowane przez Galerię Papieru na forum scrappasion przygotowałam coś nie z tej ziemi ;) Miały być użyte anielskie skrzydła, no to są ;) O takie jak te, tylko białe, jeśli was to interesuje :)
Miejmy marzenia, bo one się spełniają!

Komóreczka dla orientacji w rozmiarze mojego "konika"
 

Poza skrzydłami i konikiem z masy papierowej w użyciu scrap.com.peelowa idylla, moje ukochane perełki w płynie, alfabet z wykrojników Tima Holtza wycinany na "Timholtzowym" papierze Vintage Shabby.

sobota, 26 marca 2011

Zgapiłam

Dzięki mężowi mam znowu przeziębione korzonki i ledwo się ruszam, a śnieg który padał rano (coś przed 6 rano jeszcze) dodatkowo mnie zdemotywował. Na pocieszenie więc, korzystając przy okazji z porządkowania skrapowego składowiska wybrałam sobie zestaw do zrobienia kolażu(?) na nowe wyzwanie warszawianek, które polega na zgapianiu od innych skraperek różnych rzeczy.
Od Agnieszki-Anny zgapiłam warstwy, ciapki i faktury. Od Enczy zgapiłam tag- mój występuje w wersji autorskiej, ale dalej jest tagiem. Od Zuzu zgapiłam żelastwo i złotą farbę. Od Teeshy pożyczyłam kropeczkowe rameczki.

Efekt całkiem znośny dla oka ;)
zgapione #1
zgapione #1



Papiery ILS i Latarnia Morska, koronka, sznurek, nity i podkładki do nich, guzik w kształcie kwiatka, wskazówki metalowe, stary klucz, kropki akrylowe, glimmer mist, gesso, pasta 3D, pearl makery,  kwiatki Prima, farba akrylowa.

Gdzie jest wiosna!?

wtorek, 22 marca 2011

Romantycznie i wiosennie

Witam drugiego dnia wiosny! Czy wy też już ją czujecie? Dziś świeci piękne słońce, wieje delikatny wietrzyk, ptaszki ćwierkają, wszystko się zieleni i aż chce się żyć!


Dziś rano skończyłam kartkę na cardlift z Diabelskiego Młynu i nawet udało mi się niezłe zdjęcia zrobić przed wyjściem do pracy, o!
motylowa
motylowa
W roli głównej delikatna idylla ze scrap.com.pl z dodatkiem gnieciuchowej latarniowej wstążki, okrągłego latarniowego antycznego ćwieka, oraz kalka w nutki i papierowa koronka firmy Heyda i taśma z nutkami 7Gypsies.

A poza tym dziubię sobię igiełką takie frywolitkowe serwetki- oto moja wariacja na temat wzoru znanego pod nazwą "medalion" na karteczce. Mój egzemplarz ma 8 a nie 6 łuczków, bo przy mniejszej ich ilości serwetka mi się zwijała w "stożek" i dopiero po dodaniu 2 łuczków udało się ją zamknąć żeby była płaska.

Serwetka trafiła na kartkę a nie na stół, bo była supłana z włóczki o takim chrakterystycznym splocie i teraz dopiero widać jak nitki się rozprężają i rozkręcają :( Jednak ta włóczka nie nadaje się do frywolitek, a szkoda, bo ma taki piękny kolor!
kapuśniaczek
Ubrałam ją w kapuśniaczkowe fiolety z różnymi pastelowymi dodatkami- czyż nie pięknie się prezentuje?

Pozdrawiam wszystkich zaglądaczy!
 
PS. Pojawił się nowy sklep ze stempelkami digi i z tej okazji jest super candy do zgarnięcia na sklepowym blogu :)

środa, 16 marca 2011

Na werandzie

Zachcianki miewam jak baba w ciąży, ale całe szczęśćie nie jedzeniowe ;) Zachciało mi się spróbować, z naciskiem na spróbować, kolażu. Dziewczyny z CollageCaffe w tym miesiącu sugerują cięcie Werandy, a że lubię akurat gazetkę to czemu nie? W kiosku dorwałam setny numer i raz dwa, w pracy się pocięła.
Na początek skromnie, może jak się wczuję będzie tego więcej?
ten był pierwszy
Image Hosted by ImageShack.us
potem na szybko skleiłam to (w domu domaziałam trochę gesso, żeby się linie zeszytowe nie odcinały aż tak)

a ten już na końcu kleiłam, w domu dodając tylko wycinanki "pofalowane"
Image Hosted by ImageShack.us

i jak?

Moje małe tajemnice

Zostałam zaproszona do zabawy przez pieguchę. Nie będę się wykręcać, bo boję się tego co ONA mogłaby mi zrobić za niesubordynację :P Oto więc kilka rzeczy, których możecie o mnie nie wiedzieć :P



1. Odkąd pamiętam chciałam być bibliotekarką i moje marzenie się spełniło :) Dziś pracuję w Bibliotece Narodowej i dla Polony robię korektę OCR, dzięki czemu legalnie czytam książki w pracy ;) Nie zawsze to co by się chciało przeczytać, ale darowanym skanom nie zagląda się w... no wiecie ;)

2. Cierpię na chroniczny brak czasu połączony z brakiem wolnych rąk- kiedy mam chwilkę wolną chiałabym robić milion rzeczy na raz, a że nie potrafię się zdecydować na jedną, to często nie robię nic.

3. Przy okazji cierpie na słomiany zapał- jesli czegoś nie dokończę przy pierwszym podejściu, to najprawdopodobniej nie skończę tego nigdy.

4. "Pana Tadeusza" doczytałam najdalej do 4 sięgi, resztę znam z opracowań, bo mi się włącza blokada.

5. Mam idealne wyczucie południa, dzięki czemu nigdy się nie gubię na spacerach w lasach.

6. Raz na jakiś czas włacza mi się Goblin, który mi miesza :/ Np. na kiedyś w liceum byłam odpytywana z geografii z prądów morskich i nie potrafiłam nawet stanąć przed odpowiednią cześcią mapy, chociaż wiedziałam doskonale gdzie jest Peru i gdzie ten prąd jest...

7. Kiedy słucham muzyki włacza mi sie "rybka", czyli śpiewanie na sucho, ewentualnie jesli jestem sama w pomieszczeniu to spiewam już naprawdę, nawet kiedy nie znam słów do danej piosenki. Dodatkowo palcami wolnej ręki "wędruję po gamie" i macham głową przy mocniejszych kawałkach.

8. Przez 8 lat swojego życia śpiewałam w chórach kościelnych. Moja ulubiona tonacja to F-dur.

9. Lubię skrajności w muzyce: Iron Maiden, Rammstein, Therion itd a do tego Czajkowski, Mozart i poezja śpiewana.

10. Nie znoszę pomidorów, ale zjem zupę pomidorową i ketchup. Za to lubię ogórki, ale ogórkowej nie mogę przełknąć.

11. Boję się drugiego dziecka, a zwłaszcza następnego porodu rodem z koszmaru.

12. Mam bardzo niskie poczucie własnej wartości.

13. Po 9 lat latania po endokrynologach doczekałam się potwierdzenia mojej choroby tarczycy.

14. Żeby się porządnie wyspać potrzebuję 10 godzin. A już idealnie jest spać 12 godzin ;) (więc nie dziwcie się, że najczęściej już o 20 wieczorem smacznie śpię).

15. Jestem mało towarzyska -patrz punkt wyżej. Nielicznych zanjomych zalicza się do kategorii: no-life (informatycy i inni dziwacy). Nasze spotkania sprowadzają się do turlania kostek (czyli grania w gry RPG), ostatnio do grania w gry planszowe (typu World Of Warcraft, Monopoly Deal, Na sygnale, Wiochmen Rejser), a jeśli chopaki przychodzą z laptopami, to robimy sobie LAN party.

Do zabawy zapraszam:
Anię (Moriony)
Agnieszkę (Fagusia)
Anię (Rosse5)
i starczy chwilowo :)

PS. Piszecie dowolną ilośc swoich sekrecików :)

Jeszcze dorzucę jedną rzecz
16. Chciałabym się nauczyć któregoś z tych języków: szwedzki, japoński, francuski, łacina, bretoński :)

sobota, 12 marca 2011

Coś dla siebie, coś dla domu

Taki ostatnio nastrój mam nie najlepszy, czasu prawie na nic nie starcza poza pracą i domem, dlatego wczoraj musiałam już zrobić coś, co chodziło za mną od... sierpnia zeszłego roku! Bo właśnie wtedy wpadłam na pomysł, żeby sprężynę do bindowania przerobić na wieszaczek na klucze... Jak widać, była to próba całkiem udana :)
  

I klucze nie urywają wieszaczka, czego się trochę obawiałam :) 

Wykorzystałam: papiery ILS z kolekcji at noon, papierową serwetkę, kalkę w nutki z Empiku, stickles- czyli brokat w kleju (kolory baby blue i cotton candy), psiknęłam glimmer mistem marshmellow, dodałam sprężynę do bindowania, oraz pełniące funkcję zarówno ozdobną, jak i praktyczną ćwieki ze scrap.com-u.

Teraz zostało mi tylko namówić męża, żeby pozwolił mi to powiesić w przedpokoju... 

sobota, 5 marca 2011

Drobiazg i nie lubię

Dziś jeden malutki drobiazg i wracam do ciepłego łóżka wygrzewać korzonki. Na wyzwanie Craftartwork (dziś deadline, dlatego się zwlekłam) zrobiłam rinchie. To takie mikro kółeczko o średnicy jednego cala. Kiedy już jedno ozdobiłam, okazało się, że idealnie wpasowuje się w kapsel po piffku. Tematem są "zwierzęta mórz i oceanów".
Zdaniem mojego syna (któremu kapselek bardzo się podoba) jest to "ajojk". Ale to oczywiście krab, bo żadnego podwodnego pająka w życiu nie widziałam i nie potrafiłabym narysować (cud, że ten krab wygląda jako tako, bo ryby zupełnie mi nie wychodziły). Krab wędruje na karteczce barwionej glimmer mistem sea glass (jak ma być morze, to będzie morze) i jest zatopiony razem z koralikami udającymi piasek i bąbelki powietrza w glossy accents. Do tego kapselek po desperados i magnesiki ze Świata Pasji  i krab wisi na honorowym miejscu na lodówce :)
PS. Krab zamieszkał w kapselku na 41 wyzwanie alteredartowe u Scrapujących Polek.

A teraz bez zdjęć (ciemnica już za oknem) napiszę dlaczego nie lubię igieł z podwójnym uchem.
damar- pisałaś, że podobno te igły mają pomagać w nawlekaniu nitek. Nic bardziej mylnego! To nie są igły samonawlekające się. Te igły maja dwa oddzielne ucha na dwie osobne nitki! Nie wiem co ma  być ułatwiającego nawlekanie w igłach z dwoma uchami, kiedy masz problem z nawleczeniem nitki na igłę z jednym? Próbowałam i nie da się wsadzić dwóch nitek na raz (przynajmniej mi się nie udało), bardzo często nawlekając już drugą nitkę zahaczałam ręka i wyciągałam tę pierwszą.
Nie wspominam już o cenie (prawie 20 zł za 5 igiełek, z czego tylko najcieńsza moim zdaniem nadaje się do haftowania na kanwie (osobiście preferuję igły numer 26 i 28, może więc dlatego, te grubsze nie budzą mojego zainteresowania).
Najważniejsza dla mnie rzecz, to różnica w długości nitek na koniec haftowania. Wiadomo, jak haftuje się więcej niż 1 nitką na normalnej igle, to kiedy kończy nam się nitka można zauważyć maleńką różnicę długości między poszczególnymi nitkami. Nie jest to jakaś drastyczna ilość, i jest to absolutnie naturalne i niemożliwe do uniknięcia (przynajmniej ja nic na ten temat nie wiem). Tutaj ucha w igle są położone jedno za drugim, co na samej igle daje nam 2-3 milimetry różnicy w długości nitek. I to na samym początku! To plus naturalna tendencja nitek do skręcania się i skracania długości w nierównym stopniu tutaj aż bije po oczach! Sprawdziłam przykładowy kawałek nitek, który mi zostaje po haftowaniu. Różnica w długości nitek wynosiła tutaj aż 7 cm! W momencie, kiedy haftuje się nitkami dołączonymi do zestawu, które nie pochodzą od standardowego dostawcy, trzeba haftować oszczędnie i mieć nadzieję, że nitki dostarczone nam się nie skończą. Bo jak tak, to czeka nas dobieranie zamienników (co nie zawsze się udaje), albo zgłaszać problem u producenta i czekać na wysyłkę ze stanów, modląc się, by nitki które dosyłają miały ten sam odcień.

To tylko moje, subiektywne odczucia, może jeszcze się przekonam do tych igieł i nauczę nimi sprawnie posługiwać. Mam nadzieję, że moja opinia choć trochę ułatwi wam podejmowanie decyzji przy zakupie (jeśli ją przeczytacie, bo wyszło mi długaśnie).

Pozdrawiam zaglądających!