piątek, 10 stycznia 2020

Plany na 2020 rok

Cześć!

Jeśli śledzicie mojego bloga od jakiegoś czasu to pewnie już zdążyliście się zorientować, że nigdy, ale to nigdy, nie udaje mi się zrealizować moich planów w całości. Ale sam proces planowania bardzo lubię. Lubię to kombinowanie z terminami, robótkami, zliczanie krzyżyków...
W tym roku zaplanowałam sobie naprawdę DUŻO. Dużo haftowania, troszkę mniej czytania, chociaż z tym to w sumie nigdy nie wiadomo co wyjdzie.

Zacznijmy od tego, że sporo czasu spędzam na Facebooku przeglądając co się dzieje w (zagranicznych) hafciarskich grupach wyzwaniowych. One naprawdę pomagają mi znaleźć motywację do efektywniejszej i systematycznej pracy! I to co wymyśliły dziewczyny na jednej z nich idealnie odnosi się do mojej szalonej hafciarskiej natury oraz mojej miłości do haftowania dużych obrazów.

Mój największy, najbardziej szalony cel na ten rok to postawienie 100 000 krzyżyków na robótkach, w których nie widać tła (ang. full coverage). Tak, to naprawdę dużo jak się tak zastanowić na spokojnie. I tak, wiem, haftowanie to nie wyścig. Ale ja chcę! Chcę się przekonać, czy potrafię haftować dużo i szybko. To dawałoby nadzieję wszystkim tym wzorom pięknych obrazów które mam w planach wyszyć. Bo obecnym tempem to tak raczej słabo mi idzie ...

No, to co w ramach tych stu tysięcy krzyżyków chciałabym zrobić, co?

Przede wszystkim chciałabym zakończyć wróżkę. Znacie tę śpiewkę - najstarsza robótka, najbliżej końca, spore bloki jednego koloru, które szybko się haftują, bla bla bla ;) W tej chili zostało mi do zrobienia 41763xxx . Dla porównania w 2019 postawiłam  58056 krzyżyków tylko na fraktalu.



Drugi mój cel to rozpoczęcie nowego haftu.Wzorek zakupiłam na Etsy. Jest to przeróbka obrazu Danae autorstwa Rembrandta. Nie ma tu tony kolorów, są duże obszary, które szybko idą. Kot jest przeuroczy i idealnie będzie się prezentował na ścianie czytelni w której pracuję. Chcę mieć na czym zawiesić oko kiedy jestem w pracy ;) Haft ma 75625 krzyżyków, jest więc mniejszy od ikony (którą haftowałam 6 lat), ale przy dobrych wiatrach udałoby mi się go skończyć do końca roku. Pytanie więc brzmi - czy z moją głową wszystko w porządku? ;)


Żeby nie wypalić się na samych kolosach mam też kilka planów na "maleństwa":

  • chcę skończyć dwa zwierzątka z kalendarza adwentowego. Idealnie byłoby skończyć przynajmniej te rozdłubane, ale nie wiem czy czuję się teraz na siłach to robić. Skończenie lwa i owieczki to już i tak będzie ten minimalny krok do przodu

  • chcę zacząć i skończyć  jedną z ważek z mojej kolekcji, najprawdopodobniej wybiorę tę z okładki

  • chciałabym zacząć i skończyć kolejną syrenkę dla Gosi. No w końcu obiecałam dziecku... już się nawet wyszywa, ale pokażę pod koniec miesiąca w podsumowanku :)


  • chcę zacząć i skończyć koniczynową wróżkę od Nory Corbett. Jak tylko dokupię koraliki i Kreiniki to się za nią zabiorę

  • skończyć TBS


Wymienione projekty, poza tbs-em i kolosami są na tyle małe, że mogę bez przeszkód spakować je do plecaka i męczyć je odrobinę w pracy. Do tego oczywiście wszelkie inne postępy byłyby mile widziane, ale mój priorytet mają kolosy.

Chcę też oprawić minimum jeden z gotowych obrazów. Szkoda, żeby tylko leżały w szafie, bo chwilami zapominam jakie fajne rzeczy wyszły spod moich rąk ;)

No i najważniejsze - regularnie pisać i publikować! Dziękuję, że jeszcze tu do mnie zaglądacie i komentujecie, staram się raz w miesiącu wybrać na wirtualny spacer po waszych blogach, ale z tym komentowaniem to mam różnie :) Postaram się odwdzięczyć w miarę możliwości czasowych.

Do przeczytania i igły w dłoń!
Agnieszka

PS. Zorientowałam się, że nie pokazałam jak ma wyglądać mój ostatni zaczęty obraz po skończeniu więc pokazuję już teraz. I jeszcze słowem wyjaśnienia, to to, co było na samym początku musiałam spruć, bo mi się w złym miejscu na kanwie zaczęło haftować a wszystko  z drugiej fotki powstało po 2 tygodniach pracy




czwartek, 9 stycznia 2020

Zamkniecie roku 2019

Witajcie!

Tak to jakoś zleciało błyskawicznie i od ostatniego posta minęło już 5 miesięcy. W tym roku chcę popracować nad systematyczną publikacją notek, żeby nie było tutaj tak pusto. O moich planach na rok 2020 napiszę w osobnym poście, a teraz pora na podsumowanie i zamknięcie  krzyżykowo-książkowego roku!

Zacznijmy od książek

Nie miałam jakichś kosmicznych planów jeśli chodzi o ilość, przy czym trzeba podkreślić, że wyzwania typu "przeczytam 52 książki w ..." nie są do mnie adresowane - z łatwością osiągam taki wynik. W 2017 przeczytałam 76, a w 2018 aż 84 książki (czy jakoś tak, mam to w notesie). Więc myślałam sobie, że takie 100 książek to by było już naprawdę coś.

W tym roku udało mi się skończyć dokładnie 135 książek. 71 z nich pokazywałam tutaj na blogu w formie screenów z mojej półki lubimyczytac.pl, jeśli chcecie wiedzieć co jeszcze przeczytałam, to musicie kliknąć w powyższy link i sami zobaczyć. Nieźle, prawda?


No to teraz pora na rozliczenie się z hafciarskich postępów


Rok zaczęłam z 15 robótkami w toku. Skończyłam go mając ich już tylko 13, a dziś mogę mówić o 10 "starych" robótkach i jednej nowej (zaczętej w 2020). Postanowiłam UFOkować dwie prace - morski sampler od Dimensions oraz sampler Long Doga Mots d'amour. Sampler morski przestał mi się podobać, no i miałam wątpliwości co do kolorystyki muliny. Jeśli nie pamiętacie, to oryginalny zestaw wyrzuciłam (poza wzorem) i pracowałam na zamiennikach. Tylko, że tabela konwersji kolorów muliny jest nie do końca dopracowana dla nitek od Dimensions i kolory wychodziły strasznie przekłamane... A sampler serduszkowy chyba podpadł ze względu na nitkę - jedwabiem cudnie się haftuje, ale wysunęły mi się przycięte i  zabezpieczone nitki z tyłu haftu i nie mam jak tego naprawić... Szkoda, że ta nić jest taka śliska :( Jak znajdę odrobinę więcej czasu to pomyślę nad restartem jakimiś mniej uciekającymi nitkami :)




Moim największym celem było, jak wszem i wobec wiadomo, skończenie Royal Dreams, czyli mojego ukochanego fraktala. Zaczęty na początku 2016 roku w ramach szaleństwa, pod koniec 2016 rozpoczynany ponownie z powodu wymiany kanwy z Tajlurowskiej na Zweigarta. W 2017 miałam tylko pierwszą kolumnę, ledwie 4 strony z 28. W 2018 zrobiłam 10 z założonych 12 stron wzoru. Za to w tym roku wytrwale pracowałam nad moim maleństwem. Zabrakło mi dosłownie 1,5 godziny, żeby skończyć go w 2019, dlatego liczę go już jako projekt skończony w 2020. Jednak zdjęcie mam tylko ukończonego, więc musi wam wystarczyć ;)







Drugim moim celem było ukończenie lodowej księżniczki od HAED. Okazuje się, że to właśnie ona, a nie wróżka, była moją najstarszą, rozpoczętą jeszcze w połowie 2015 roku robótką. Dzięki sporej ilości wyzwań z zagranicznych grup na FB udało mi się skończyć ten projekt.  Teraz stwierdzenie, że wróżka jest najstarsza jest prawdziwe ;)



Jak wiecie, udało mi się również skończyć druga klatkę od VE :) Obie dalej nie są oprawione, ale w szafie, już wyhaftowane mogę je trzymać ile chcę ;)



Wróżka, jak wiecie, przysiadła na krośnie i dzięki codziennej pracy... no dobrze, próbom codziennej pracy na niej, udało mi się pchnąć do przodu ten projekt.




Sal kolorowankowy, również zaczęty w 2016 roku też miał swoje 5 minut :) Zabrakło mi minimalnie czasu... Ale w styczniu koniecznie do niego siądę!



Zupełnie tego rok temu nie planowałam, ale udało się również popracować odrobinę nad zwierzątkami adwentowymi. Odrobinę to bardzo odpowiednie słowo w tym przypadku ;)



Przybyło tez sporo na moim robocie :) Myślałam, że uda się go skończyć, ale strasznie szybko męczą mi się ostatnio oczy, a on jest na 32ct jedną niteczką. To już ten wiek... ;) A tkaninę zafarbowałam kawą i teraz cudnie pachnie kiedy go wyciągam :)



Śpiąca piękność odnotowała minimalny przyrost. Nie miałam głowy do niej w tym roku.


A zupełnym zaskoczeniem dla mnie było wyciągnięcie tego hafciku. Nie pokazywałam go na blogu ani na instagramie. Jeśli pamiętacie moje plany na ten rok, to zgodnie z zapowiedzią nie rozpoczęłam ani jednego nowego haftu (chociaż palce mnie momentami świerzbiły!). W sylwestra 2017 złapałam za tkaninkę Zweigarta 32ct z krateczkami i zaczęłam półkrzyżykami (na próbę) nowy obrazek. No bo jakbym skończyła wszystkie duże obrazki to nic by nie zostało do dziubania. Prawda, że to logiczne? ;) Grunt, że szybko się haftuje, niestety jest męczący dla oczu...




Z nieruszanych w tym roku została mi Anielica z koralikową suknią, kolorowy TBS, Wróżkowy pyłek i sowy. Ale o tym, że dla nich nie będę miała czasu to wiedziałam w sumie od początku roku.






Ponieważ wyszło strasznie długo zapraszam do kolejnego posta z planami na wspaniały 2020 rok!