sobota, 4 lipca 2015

Uczeń

Witajcie!

Czy zaraziłyście kiedyś kogoś swoją pasją? Uczyłyście kogoś haftu? Na początku tygodnia podszedł do mnie Kuba i poprosił, żebym go nauczyła haftować :) Jestem dumna z syna, bo wiele rzeczy wymyślił sam po tym jak patrzył jak ja haftuję. Ale muszę mu jeszcze pomagać z rozpoczynaniem i kończeniem nitki, więc co jakiś czas woła mnie na pomoc. 


Pierwsze dzieło powstawało 3 dni, bo szybko się nim nudził, ale ma ochotę robić więcej, więc poszliśmy wczoraj do pasmanterii i kupiliśmy mu kilka motków muliny potrzebnych do jego następnego dzieła. Ktoś może ma ochotę zgadnąć co też będzie haftował mój kawaler?

Pamiątka ślubna się haftuje, ale opornie idzie, bo haftuję z monitora. Miałam ten wzór w gazetce, ale jak głupia sprzedałam na bazarku fb :/ Tak więc zaczęłam na wersji znalezionej w internecie, ale oryginał z Kokardki już wędruje do mnie pocztą i mam nadzieję, że będzie mi się haftowało szybciej. Orientacyjnie zapisuję sobie ile czasu w ciągu dnia udało mi się poświęcić na haftowanie pamiątki. 


Dziś mam nadzieję troszkę pohaftować, ale prawdopodobnie nie uda mi się zrobić tyle ile bym chciała, bo pogoda jest zbyt dobra, żeby cały dzień siedzieć przed monitorem ;)

Dziękuję bardzo za odwiedziny i komentarze :) Do zobaczenia niedługo!

2 komentarze:

Anek73 pisze...

Od wielu lat prowadzę w szkole koło hafciarskie... kiedyś jego najwytrwalszym uczestnikiem był chłopiec. Jest już dorosły. Od paru lat jest księdzem :)
W tym roku uczyłam piątoklasistki :)
Nauczyłam też wyszywania swoją Mamę, gdy przeszła na emeryturę :)

Annette ;-) pisze...

Gratulacje dla synka. Nie wiem, co ma zamiar wyszywać, ale na pewno będzie to coś ekstra.

Moja mała siostrzenica dwa lata temu poprosiła mnie, żebym nauczyła ją haftu matematycznego. Miała pięć lat, gdy wyszyła prostą rybkę, sześć, gdy wyszyła kota z nieco wyższej półki, potem zaczęła świątecznego renifera, którego zostawiła w połowie. Powoli nam to wyszywanie idzie, bo raz, tak jak piszesz - dzieci szybko się niecierpliwią, dwa - rzadko u mnie bywa i też nie za każdym razem jej się chce. W tym roku pobawiłyśmy się trochę decoupage'em - ozdobiła styropianowe jajko na Wielkanoc, stojącego małego kota i kilka zakładek. Stwierdziła, że decopuage jest fajny, tylko nazwę ma brzydką i wstydzi się ją wymawiać, bo jej się cały czas z kupą kojarzy.

Do następnego :-)