Dzieci lubią metki! Tak przynajmniej twierdzą amerykańscy naukowcy. Kiedy patrzyłam jak młoda wciąga metkę od jaśka z ikei (wielkości ok 1/3 poduszki), pomyślałam, że to prawda. Widzieliście w poprzednim poście moja nową "włóczkę". O skromnych umiejętnościach szydełkowych tez już pisałam. Dodajcie to wszystko do siebie, a już będziecie wiedzieć co tam ze zpagetti wykombinowałam ;)
Ta da! Bardzo prymitywna ciumkatka :)
Twór o rozmiarze mniej więcej 15x15 z dowiązanymi kilkoma wstążeczkami i koronką przekazałam dziecku. Kicha! Bez wstążek wywoływało moje małe dzieło więcej zainteresowania. No cóż, po odwiązaniu wstążek będzie z tego tez świetna podstawka pod garnek ;)
Niestety z powodu choroby mamy opóźnienie w publikowaniu, tworzeniu, a nawet w sprzątaniu i gotowaniu! Miejmy nadzieję, że niedługo, zgodnie z "harmonogramem" będziecie mieli po co tu zajrzeć ;)
Pa! Dziękujemy za wszystkie odwiedziny i komentarze!
Tak to już jest z maluchami, że rzeczy zrobione specjalnie z myślą o nich nie robią na nich wrażenia :)
OdpowiedzUsuńBo dla dzieci zawsze ciekawsze jest co, co nie jest dla nich przeznaczone.
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam ochotę zrobić narzutę na wersalkę. Dwa pomysły na nią już mam, a teraz trzeci się pojawił - zpagetti. Tylko szydełkować ani robić na drutach nie potrafię, więc chyba z pomysłem numer 1 go połączę. Albo się nauczę drutalmi i szydełkiem machać.
Widziałaś moje wyszywanki?
Dzieci są inteligentne nie będą się nabierać na podrobione metki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię Cieplutko
Basia
To fakt, nie zawsze to co się zrobi dla dzieci spotyka się z ich uznaniem :P
OdpowiedzUsuń