Dzisiaj mam do pokazania kolejną ukończona w sierpniu pracę. W czasie urlopu postanowiłam się zmierzyć z bardziej uciążliwymi pracami.
Kreseczki na płaszczyku przyprawiały mnie o ból głowy. Jednego dnia, korzystając z tego, że obudziłam się z głową jak bania, postanowiłam naszprycować sie paracetamolem i kontynuować kreskowanie. Ostatnio kiedy pokazywałam płaszczyk wyglądał on tak:
A po wykończeniu wygląda to tak :) Guziczki od wzoru nie pasowały mi rozmiarem, a do tego jeden z nich pękł, musiałam więc udać się do pasmanterii i metodą prób i błędów dopasowałam inne guziorki :)
Lugana 25 ct haft co dwie nitki muliną DMC
Uff, jeden z głowy :)
Zapasu prac mam jeszcze trochę, spodziewajcie się więc kolejnego posta za kilka dni :)
Pozdrawiam
Aga
Prześlicznie to wygląda. płaszczyk utkany z łąki:)
OdpowiedzUsuńdzięki tym kreseczkom płaszczyk wygląda na bardzo przytulny
OdpowiedzUsuńPłaszczyk utkany z łąki, jak pisze Gosia Cash, albo z mchu. Milusi.
OdpowiedzUsuńPiękna praca! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kazuko Aoki :)
Przepiękny płaszczyk, aż chciałoby się wtulić w kołnierz :)
OdpowiedzUsuńŚliczny ukwiecony płaszczyk.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem wykorzystania tego haftu. Wygląda rewelacyjnie, a kolorystyka bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)