Prawie 4 tygodnie temu skończyłam zgodnie z zapowiedziami poprzednią stronę ikony i zaczęłam haft kolejnej strony. Żeby było ciekawiej zaczęłam to w innej technice- parkowania!
Do tej pory uważałam swoją metodę za dobrą, a te jakieś parkowania to były dla mnie niepotrzebne udziwnienia i komplikowanie prostych spraw. Teraz, kiedy już kilkaset tych krzyżyków tą metodą wykonałam dochodzę do wniosków, że to nie parkowanie jest podobne do parkouru, ale wyszywanie kolorami to hafciarski parkour! Myślę, że te które tę metodę pokochały zgodzą się ze mną w tym stwierdzeniu. Nie będę pisała na czym to wszystko polega, bo już wszystko zostało opisane przez bardziej doświadczone dziewczyny, przede wszystkim TU.
Nie trzymam się techniki co do litery, stworzyłam swój własny wariant. Parkowanie w moim przypadku jest obecnie wariacją na temat parkowania skosami- akurat tak mi się krzyżyki na wzorze układają, że mi wygodnie haftować niezupełnie równa linią. Ze względu na rodzaj tkaniny w dalszym ciągu zaczynam i kończę nitkę tak jak wcześniej. I właśnie dlatego też zostawiam wolne miejsca na niebieskie i czerwone punkciki na aureoli- zakichałabym się haftując te 2 krzyżyki z jednego odcienia na kropkę i ciągnąc nitkę gdzieś daleko (na 100% bym się pomyliła), a kończenie tylu króciutkich kawałków muliny by mnie dobiło. Dla niektórych to herezja, ale haftowanie to ma być moja PRZYJEMNOŚĆ a nie katorga ;) Już wystarczająco długo się z ikoną nawzajem dobijamy ;)
Tak wyglądała moja ikona po 2 dniach pracy metodą parkowania. Zdjęcie zrobiłam przy okazji przenosin na większy tamborek. Niestety, ten na którym dotychczas haftowałam był za mały żeby ze wszystkim się pomieścić. Ten też nie jest idealny, ale większym nie dysponuję. Szkoda tylko, że ten na którym dotychczas trzymałam ikonę idealnie wpasowywał się w metalowe pudełko w którym trzymam wszystko do haftu :( Teraz ikona leży na powietrzu, ale ma to też swoje plusy, bo ciągle na nią patrze i mam ochotę ją szybko skończyć , żeby się nie kurzyła ;)
Wielkim zmartwieniem dziewczyn jest odznaczanie się granic w hafcie. W przypadku ikony problemu nie ma, bo praca międlona w rękach i przez tamborek nie wykazuje tych tendencji co prace robione na krośnie ;) U mnie widać delikatną linię która przebiega mniej więcej 5 xxx pod niebieskim kryształkiem z prawego rogu :D Po praniu i prasowaniu, oglądana ze stosownego oddalenia ledwo widoczna linia zniknie zupełnie :)
I tutaj widać za co pokochałam tę metodę. Nie tylko szybciej widać solidny fragment haftu ale te krzyżyki! Gładziutkie, śliczniutkie, aż chce się pracować! Wiem, że jeszcze im dużo brakuje do ideału, ale naprawdę, przy tym rozmiarze tkaniny, lepiej już nie mogę ;) No i też własnie dlatego wybrałam taki rozmiar tkaniny - żeby nikt nie widział krzyżyków bez użycia lupy ;)
Tak wygląda moja ikona dzisiaj. Nie jest to może imponujący przyrost jak na niecały miesiąc pracy, ale ilość pojedynczych krzyżyków ninja w moim wzorze przyprawia mnie o szybsze siwienie. Były takie dni, kiedy przez cały dzień udało mi się postawić 52 krzyżyki. Wiem, bo liczyłam z ciekawości. W tym tygodniu też raczej nie przybędzie dużo, bo przez pół dnia jestem uwięziona na mieście w mało komfortowych warunkach. Ale będę haftować ikonę do końca tygodnia, a potem siadam do pamiątek ślubnych- muszę na sierpień zrobić dwie sztuki :)
Do usłyszenia wkrótce!
Podziwiam wytrwałość. Piękny haft:)
OdpowiedzUsuńparkowanie nie dla mnie, ja wolę haftować kolorami! Piekna ikona! podziwiam!
OdpowiedzUsuńNie jestem zwolenniczką parkowania. Ponieważ dla mnie też wyszywanie ma być przyjemnością, wolę swój sposób sprawdzony od 30 lat :)
OdpowiedzUsuńIkona jest cudna! Ja nie próbowałam parkowania, bo na tamborku jest mi z ta metodą niewygodnie. Może spróbuje jak zainwestuje w krosno :) Czekam na dalsze postępy :)
OdpowiedzUsuńcudna :)
OdpowiedzUsuńIkona coraz piękniejsza.
OdpowiedzUsuńHaftowanie kolorami, parkowanie skośne - dla mnie to czarna magia, choć czasem zdarzy mi się na krzyżyki tęsknym okiem spojrzeć i pomyśleć - spróbuję, jednak wiedząc, jak bardzo męczy mi oczy haft pętelkowy, nad którym obecnie siedzę, raczej próby nie podejmę, bo całkiem oślepnę. No chyba, że sięgnę po haft gobelinowy na kanwie o gęstości 18 oczek na 10 cm.
Bardzo podoba mi się ten wzór, efekt jest powalający, cudna kolorystyka. Gdzie można go znaleść, kupić?
OdpowiedzUsuńCo do parkowania, to wcale nie jest takie straszne, a bardzo ułatwia pracę przy dużej mieszaninie kolorów. Jakoś daję radę na taborku. Ale wiadomo, że każdy musi znaleść swój własny styl i ma swoje przyzwyczajenia.